piątek, 1 kwietnia 2011

Pierwszy mei taj



Skorzystałam z instrukcji na oppamama, ale bardziej usztywniłam zagłówek, bo Jasiowi się to jeszcze może przydać, chociaż główkę już trzyma pięknie. Dodałam też polarek na zewnątrz. Całość (zagłówka) wyszła dość gruba i miałam problem z szyciem, ale ostateczny efekt wynagrodził mi te trudy (i jedną złamaną igłę), bo naprawdę fajnie się to wszystko układa.


Dodałam też polarek wewnątrz w miejscach, gdzie wychodzą nóżki. Może powinien być na zewnątrz, żeby w lecie gołe nóżki miały przyjemniej.


Szyłam z tego co dostępne w domu, więc musiałam połączyć materiał na pasy naramienne. Lepiej by było z jednego kawałka, zwłaszcza, że łączenie wyszło akurat na nóżce. No i nie miałam nic fajnego na panel. Muszę się wybrać na zakupy ;)




I mam nadzieję, że będą kolejne :)






Byliśmy na spacerze w nosidle i było w porządku :) Jaś złościł się co prawda na słońce, ale siedziało mu się wygodnie i nawet sobie usnął. Biodra w tym nosidle są dość mocno ściśnięte, może nawet bardziej niż w chuście. Za to więcej swobody mają ręce, ramiona... I zdecydowanie na taką pogodę przydałoby się coś z jaśniejszego materiału.

4 komentarze:

  1. Super kochanie. Już się nie mogę doczekać testów z udziałem mojej osoby.
    Zdjęcie też. Nie wiem jak ci się udało zrobić z ręki tak prosto :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękny, może powinnaś sprzedawać swoje dzieła ?

    OdpowiedzUsuń
  3. A jak Jasiowi się w tym podróżuje? Mój Mały odmówił chodzenia w chuście już jakiś czas temu. Chyba było mu za ciasno... Nie wiem. Zastanawiam się, jak byłoby mu w takim nosidle.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie wiemy oMamusiu. Trochę się złościł, ale może dlatego, że próbowaliśmy go obfotografować. Dziś go posadziliśmy na plecach. Podobało mu się. Co nie znaczy, że pozwoli się tak zanieść gdzieś dalej :))

    W chuście było najfajniej jak był malutki. Potem zaczął się wiercić, bo najwyraźniej przeszkadzało u skrępowanie. Czasem jeszcze chodzimy, czasem sobie w chuście przyśnie, no ale nie jest to już to samo co kiedyś.

    Kasia... jeżeli mi kiedyś wyjdzie coś co się nada do sprzedaży to może o tym pomyślę :) Chociaż nie wiem... to jednak zajmuje pół dnia jakże cennego teraz czasu.

    OdpowiedzUsuń