sobota, 30 kwietnia 2011

Kapelusik


Pojechaliśmy na wycieczkę, zrobić sobie frajdę na świeżym powietrzu :) Kapelusik się przydał, bo słońce pięknie przyświecało...



Wszystko wyglądało tak ciekawie... z ramion rodziców :)
Spokojnie poleżeć można było dopiero kiedy zaczęło padać i mogliśmy się schować pod dachem. 

sobota, 23 kwietnia 2011

Świątecznie

Spokojnych Świąt!


Baranek mi wyszedł lekko klapciaty, ale za to uwierzcie mi na słowo, że pięknie pomalowałam jajka :)
Przy okazji chcieliśmy się pochwalić, że Jaś zaczął gaworzyć. A pierwsze co udało mu się powiedzieć, to... ta-ta!

środa, 20 kwietnia 2011

Dwa marchewkowe śliniaczki

Jaś zasmakował w marchewce i najchętniej jadłby ją całym sobą. Oczywiście żaden śliniaczek nie zabezpieczy nas przed plamami... chyba, że będziemy jeść na golaska. Golaskiem musiałby być i Jaś i mama, i wszystkie osoby znajdujące się w pobliżu :) Hmm....

Jako etatowy inspektor gadżet wypróbowałam ten oto cudowny wynalazek: Boon Squirt łyżeczka. I muszę przyznać, że niczego sobie... bardzo ładnie (na tym etapie przynajmniej) chroni przed ubrudzeniem. Mieliśmy czyste ubranka, czyste rączki, nóżki, stół i podłogę. Ale... żadnej frajdy z takiego jedzenia. Dziś wracamy do jedzenia z miseczki, ale "super łychę" pakujemy na świąteczny weekend u rodziców. Oni na pewno docenią :)




Kiedy kończy się papier... ;)




Dzieci zdecydowanie lubią prostotę. Jaś lubi.
W środku dzwoneczki.

sobota, 16 kwietnia 2011

Słoń

Zainspirowana Jasia zabawami z piankowymi naklejkami
Uszy są szeleszczące :)


Chciałam zrobić jeszcze zdjęcie słonia w akcji (a może Jasia w akcji), ale muszę się najpierw dogadać z aparatem, który ewidentnie nie chce ze mną w takich sytuacjach współpracować...

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Przyjaciel dla Tino

Mąż ciągle narzeka, że Jaś nie ma do zabawy pieska żadnego, więc zakasałam rękawy i...
królik Tino zdobył nowego przyjaciela :)




piątek, 1 kwietnia 2011

Pierwszy mei taj



Skorzystałam z instrukcji na oppamama, ale bardziej usztywniłam zagłówek, bo Jasiowi się to jeszcze może przydać, chociaż główkę już trzyma pięknie. Dodałam też polarek na zewnątrz. Całość (zagłówka) wyszła dość gruba i miałam problem z szyciem, ale ostateczny efekt wynagrodził mi te trudy (i jedną złamaną igłę), bo naprawdę fajnie się to wszystko układa.


Dodałam też polarek wewnątrz w miejscach, gdzie wychodzą nóżki. Może powinien być na zewnątrz, żeby w lecie gołe nóżki miały przyjemniej.


Szyłam z tego co dostępne w domu, więc musiałam połączyć materiał na pasy naramienne. Lepiej by było z jednego kawałka, zwłaszcza, że łączenie wyszło akurat na nóżce. No i nie miałam nic fajnego na panel. Muszę się wybrać na zakupy ;)




I mam nadzieję, że będą kolejne :)






Byliśmy na spacerze w nosidle i było w porządku :) Jaś złościł się co prawda na słońce, ale siedziało mu się wygodnie i nawet sobie usnął. Biodra w tym nosidle są dość mocno ściśnięte, może nawet bardziej niż w chuście. Za to więcej swobody mają ręce, ramiona... I zdecydowanie na taką pogodę przydałoby się coś z jaśniejszego materiału.